dk

dk

środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 14

[Niall]

Obudziły mnie jakieś hałasy.
-Kurwa, co jest ? - wymamrotałem do siebie. Powoli otwierałem oczy i z każdym wyraźniejszym kawałkiem żałowałem, że wogóle się obudziłem. 
-O KURWA MAĆ ! CO TU SIĘ STAŁO ? HURAGAN PRZESZEDŁ ?! CZY CO ?- Wstałem jak piorun z podłogi. Ciekawe jak tam się znalazłem ? Po całym domu walały się papiery, ogromne plamy (chyba on napojów) i zbite szkła. Ale to tylko w korytarzu, na górze. Ciekawy jakie niespodzianki czekają mnie na dole zszedłem po schodach i znowu tego pożałowałem...
-Nie no proszę powiedźcie, że to tylko sen i jak się obudzę będzie tu czyściutko..
-Niestety to nie sen Horan, to rzeczywistość - śmiał się ze mnie Liam.
-Tak, tak śmiej się dalej.. - podszedłem do stołu omijając przeszkody, które stały mi na drodze (a było tego sporo) i usiadłem koło przyjaciela. - A Lou, Harry i Di są już ?
-Nie ma ich , ale przynajmniej Malik śpi na górze - podał mi szklanke z tym niesamowitym napojem co się zawsze przydaje po imprezie.
-Oh dziękuję, uratowałeś mi życie. - szybko wziąłem szklankę do ręki i jednym łykiem do wszystko wypiłem. - To co teraz ? - zapytałem patrząc na Liam'a 
-No co ? Trzeba Zayn'a obudzić i do roboty. 
-Pojebało Cię chyba. Ja nie mam zamiaru tego sprzątać. Przecież tu jest jak w chlewie. - pokazałem palcem na to wszystko. Znowu popatrzyłem na Liam'a a on najzwyczajniej w świecie miał ze mnie ubaw. - Z czego tak ryjesz ?
-Z....zzz....zzzzz.... CIEBIE !!!! hahahhhahahahhahahahhah Masz minę jakbyś miał zaraz się zesrać ! hahhahha Co..o.oo.. ty myślałeś, że będziemy to sprzątać ? Hahahahhahahahhaha - ledwo co wypowiedział te słowa. 
-Ha ha ha, bardzo śmieszne.... - zwaliłem przyjaciela z krzesła. - I co jeszcze będziesz się śmiać ? 
-T...aaa.kkk.kk ! Hahahhahahhahah ! - i znowu to samo.. Z kim ja mieszkam ? ...


[Harry]

Pierwsza noc w szpitalu. Na krzesłach z Lou nawet źle się nie spało, ponieważ służył mi jako łóżko. 
-Ej, Louis obudź się.. Wstawaj ! - krzyknąłem mu do ucha i to był błąd. W jednej sekundzie znaleźliśmy się na bardzo, bardzo zimnej i twardej podłodze.
-Co ty kurde robisz ? Chcę jeszcze pospać , a nie ...- zrzucił mnie z siebie.
-Hmmmm.. tylko ty chyba nie pamiętasz, że JESTEŚMY W SZPITALU ! - znowu mu krzyknąłem do ucha. Ale tym razem zadziałało to skuteczniej.
-CO ? ! a no tak.... Di !!!!!! - szybko chciał wbiec do jej pokoju, ale zatrzymał się w progu.
-Co jest stary ? - zapytałem podchodząc do niego, łapiąc go za ramię. 
-Ona.....onaa... - popłakał się. Odwrócił się w moją stronę i wtulił się w pierś. 
-Ona, wyjdzie z tego. Lou... jeszcze wszystko będzie w porządku. - próbowałem uspokoić przyjaciela tymi kłamstwami, które też sobie wmawiałem. To wszystko przeze mnie, po co się oszukiwać. Mogłem od razu wyrzucić je do śmieci. Szlochanie Louis'a ustało. Uspokoił się. 
-Lou... telefon Ci dzwoni. - Poczułem wibracje na moim udzie. 
-A no tak.. - wziął go do ręki. - To Liam. Dam na głośnik. - No co tam stary ? 
-To chyba ja powinienem się zapytać.... Wszystko ogarnęliśmy. Na początku było trochę hałasu z Niall'em , ale potem zamówiliśmy ekipę sprzątającą i jest czyściutko . A co tam z Di ?
-To dobrze. Di.... - zrobił przerwę na głęboki oddech, żeby znowu się nie popłakać. - Z nią jest na razie wszystko w porządku. Dziś jeszcze nie rozmawialiśmy z lekarzem, ale po tym jak wygląda można wnioskować, że jest dobrze.
-To dobrze. Działo się coś ? - tym razem zabrałem telefon od Lou bo tego by nie zniósł. 
-Cześć, tu Harry.
-Jak bym nie wiedział. - zaśmiał się. 
-Tak działo się. Di miała zły sen. Była.... przez niego taka, jakby.... sparaliżowana. 
-Co? 
-Tak. Potem podczas snu jej stan się o wiele pogorszył, ale jak Louis ją uspokoił momentalnie się poprawił. Od 1 w nocy do 2 sterczał nad jej łóżkiem i czuwał jak anioł stróż, ale potem kazałem mu iść spać i zastąpiłem go .Po godzinie i ja się położyłem. Zaraz powinien przyjść lekarz. Jak dowiemy się czegoś więcej to zadzwonimy. Nie martwcie się. 
-Matko... No dobra. Będę kończyć, bo ktoś przyszedł. 
-Okej. Pa . 
-Pa. - włożyłem telefon do kieszeni.
-Louis... proszę Cię. Nie płacz.. Louis... - usiadłem na podłodze obok przyjaciela i razem z nim płakałem. Oboje opadliśmy ze zmęczenia..      

MUSIC 

[ Di ]

Obudziłam się bardzo wcześnie, próbowałam unieść głowę, ale kręciło mi się w niej tak, że szybko zrezygnowałam z tej próby.
Miałam to sobie za złe, mój głupi wyskok mógł kosztować nie tylko moje życie, ale i cierpienie najbliższych mi osób.
Lou i Hazz spali na krzesłach w poczekalni, łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Jak mam się wytłumaczyć? Do sali wszedł lekarz
- Dzień dobry - zaczął - muszę panią o coś zapytać. . . Czy zna pani tych chłopców, śpiących na krzesłach ?- wskazał ręką w ich stronę .
- Tak - zmieszałam się - dlaczego pan pyta ?
- No cóż, nie byli w stanie podać Twojego imienia i nazwiska.
- Och. . . - spuściłam wzrok- Daisy Fray - mruknęłam.
- Data urodzenia ?
- 27 luty 1995 .
-Cóż- spojrzał na mnie smutno mężczyzna- Panno Fray, mam dla Ciebie złą wiadomość . Podejrzewamy u Ciebie. . . nowotwór krwi .
- Co  ? - łzy ponownie napłynęły mi do oczu.
- Jeszcze nic nie jest pewne. To tylko podejrzenia- próbował mnie uspokoić - Musimy Cię dokładnie zbadać. A teraz - odwrócił się- ktoś chyba chciałby z Tobą porozmawiać- Chłopcy stali już przy drzwiach czekając na pozwolenie- Możecie wejść - mruknął wychodząc z sali .
- Di ! - krzyknął Louis . Przytulił mnie ostrożnie.
- Przepraszam - szepnęłam i odwzajemniłam uścisk.
- Wydaje mi się, że to ja powinienem przeprosić- wtrącił Harry .
Nastała chwila milczenia.
- Możecie usiąść ? - spojrzałam błagalnie na każdego z nich - muszę Wam coś powiedzieć.
Usiedli i wpatrywali się we mnie z niepokojem . Nie wiedziałam jak mam to przekazać.
- Ja . . .- głos mi drżał - podejrzewają , że . . .
- Że . . . - ponaglił mnie Lou.
- Że mam białaczkę - rzuciłam chłodno .


[Kathy]

Obudziłam się na ławce przykryta kocem. 
-Oołł... - złapałam się za głowę. - Gdzie ja jestem ? 
-W stajni "Your Happiness" - podszedł do mnie starszy pan z gorącym kubkiem. - Proszę wypij, to powinno Cię rozgrzać. - usiadł koło mnie podając mi naczynie. - Co jak co, ale mamy już wrzesień i nie jest tak ciepło. - miał rację. Dziś akurat padał deszcz i wiał wiatr. 
-No tak. Dziękuję - uśmiechnęłam się i wzięłam od niego kubek biorąc łyka. - Nie przeszkadzam Panu ? 
-Jestem Dave - wyciągnął do mnie rękę. 
-Kathy - uścisnęłam ją. 
-Nie przeszkadzasz. Z resztą smutno mi tu samemu  siedzieć. Żona w domu musi zająć się dziećmi a ja muszę zarabiać na rodzinę. 
-Ah, to teraz będzie Pan miał towarzystwo. No tak, trzeba z czegoś żyć....
-Oh, proszę mówmy sobie po imieniu - szczerze ? polubiłam tego starszego Pana. Rozwala mnie swoją energią i miłością do życia.
-No dobrze - uśmiechnęłam się i wzięłam kolejny łyk gorącej herbaty. - A jak ma na imię pańska żona ? 
-Rose.
-Piękne imię... - A dzieci ? 
- Victoria, Martha, Daniel i Felix
-Oooo., to się nie nudzisz w domu - zaśmiałam się. 
-No nie nudzę się. - też się zaśmiał. -Victoria i Daniel są już dorośli. Mam już 4 wnucząt. Martha chodzi do 3 gimnazjum, a Felix do 2 liceum. 
-No to tylko pogratulować. 
-Dziękuję. No dobra czas wziąć się do pracy. Jak byś czegoś potrzebowała daj znać. - wstał i poszedł. Teraz miałam czas na przemyślenia.   


[ Louis ]

Czas mijał, a my wciąż czekaliśmy na wyniki, które potwierdzą lub wykluczą chorobę Di .
Co jeśli okaże się, że naprawdę ma białaczkę ? Jak sobie z tym poradzimy ?
Wszedł lekarz.
-Ekhym- odchrząknął - mam dla Was niezręczną informację.
- Kurwa - mruknął pod nosem Harry .
- Mianowicie - kontynuował mężczyzna - bardzo nam przykro, ale pomyliliśmy wyniki . Jest pani zupełnie zdrowa. 
- Co ?! - poderwała się z łóżka Di .
Hazz i ja doskoczyliśmy do Niej ponieważ się zachwiała . 
- Nie jesteś chora, najwyżej trochę osłabiona. Przepraszamy za wszelkie komplikacje . - ruszył do wyjścia- Jednak zostań jeszcze kilka dni w szpitalu Daisy . Tak na wszelki wypadek - uśmiechnął się na pożegnanie.
Zaczęliśmy wariować ze szczęścia . Skakać, przytulać się, tańczyć ... Naszą euforię przerwał Loczek
- Zaraz, zaraz ... Daisy ? - uniósł brew .

____________________________________________________________________________

Na prawdę przepraszamy, że tak długo rozdziału nie było, ale no wiecie szkoła.. co zrobić.. 
Przepraszamy też, że nie ma zdjęć, ale po prostu nie mogłyśmy znaleźć takich, które opisywałyby te sytuacje jakie tu są... Oczywiście postaramy napisać następny rozdział jak najszybciej ;)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Daga i Kasia

4 komentarze:

  1. świetny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny ;) Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać ;D
    Zapraszam też do mnie http://try-enjoy-your-life-every-day.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, przeczytałam dzisiaj WSZYSTKO! xD i spodobało mi się...zaciekawił mnie ten koleś na którego wpadła Kathy xD Alex? chyba tak xd Jestem również ciekawa co będzie dalej pomiędzy nią a Zaynem xD nie mogę doczekać się nn ;D Informujcie mnie na moim blogu http://magical-moments-in-london.blogspot.com/ w zakładce Spam oraz zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam i jest na razie prolog ;D Pozdrawiam i Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń