[ Di ]
Pobiegłam do pokoju Harry'ego i zaczęłam grzebać po szufladach, znalazłam to czego szukałam . Ostrożnie chwyciłam dłonią torebeczkę z białym proszkiem, miałam nadzieję, że Hazza nie . . .
Wróciłam do siebie i wciągnęłam zawartość woreczka nosem . Po chwili mój nastrój uległ całkowitej zmianie; poczułam nagły przypływ energii i odwagi . Ruszyłam w stronę drzwi i po chwili znalazłam się na imprezie, podeszłam do rudej siedzącej na krześle
- Idziemy, mam do Ciebie sprawę - wskazałam w stronę wyjścia na basen
- Oh, umieram z ciekawości - rzuciła sarkastycznie . Zbyłam to milczeniem .
Znalazłyśmy się na świeżym powietrzu
- Czego chcesz ?
- Naprawdę jeszcze pytasz czego chcę ?! Odczep się od Hazzy szmato !
- A jeśli nie ?
- A jeśli nie to . . . - uderzyłam ją w twarz, tak że jęknęła z bólu - tak, jeśli się nie odwalisz możesz liczyć na więcej, a teraz spierdalaj - rzuciłam i weszłam do domu .
- Di ! - krzyknął za mną Lou - Unikasz mnie czy coś ?
- Nie, ależ skąd - ruszyłam w górę po schodach . Louis podążał za mną. Przed drzwiami mojego pokoju zakręciło mi się w głowie
- Wszystko w porządku ? - złapał mnie w pasie .
- Taa. . .- osunęłam się gwałtownie w Jego ramionach .
[ Lou ]
- Di ! Di ! - Potrząsnąłem dziewczyną, która bezwiednie spoczywała w moich ramionach - Liam ! Harry ! Ktokolwiek ! - wydusiłem błagalnie . Nagle z pokoju Kathy wybiegł Harry i jakaś dziewczyna.
- O kurwa !- krzyknął Hazza - Co się stało ?!
- Nie wiem - prawie płakałem - Ona tak zwyczajnie zemdlała .
- Nat, dzwoń po pogotowie ! - dziewczyna wyciągnęła telefon i odeszła kilka kroków .
- Di ! - błagałem- Obudź się .
- Karetka już jedzie .
- Co mam z Nią zrobić ?! - spytałem .
- Wynieśmy Ją na zewnątrz - rozkazała blondynka.
***
- Jej stan jest stabilny - usłyszałem od niskiej kobiety po czterdziestce - nie znamy jeszcze dokładnej przyczyny ataku, ale najprawdopodobniej była to reakcja na jakiś środek chemiczny . Czy wiecie skąd dziewczyna mogłaby mieć dostęp do narkotyków ?
- Nie, nie wiemy. W naszym domu nikt nic nie bierze i nie ma zamiaru. Jesteśmy zdecydowanie przeciwko temu. Może ktoś jej to zaproponował no i wzięła. Nie mam pojęcia jak to mogło się stać... - próbowałem powstrzymać się od łez, które coraz mocniej napływały mi do oczu. Widziałem jak Harry jest strasznie przejęty tą całą sytuacją. No tak jak my wszyscy, ale on był taki... przestraszony ?
[Kathy]
music
Musiałam to zrobić, po prostu musiałam. Nie miałam innego wyjścia. Oczywiście mogłam tam zostać i każdego dnia patrzeć na Zayn'a i udawać, że nic się nie stało, ale ja taka nie jestem. Nie potrafię trzymać w sobie emocji, które mną majtają. Duszę się jeśli ich nie wywalę na zewnątrz.A to czasami daje ujemny rezultat.
Musiałam to zrobić, po prostu musiałam. Nie miałam innego wyjścia. Oczywiście mogłam tam zostać i każdego dnia patrzeć na Zayn'a i udawać, że nic się nie stało, ale ja taka nie jestem. Nie potrafię trzymać w sobie emocji, które mną majtają. Duszę się jeśli ich nie wywalę na zewnątrz.A to czasami daje ujemny rezultat.
Kazałam taksówkarzowi jechać do stajni. Zawsze konie pozwalały mi się wygadać i uspokoić. Miałam zamiar tam kilka dni zostać, ale po wielu przemyśleniach i postanowieniach wrócić.
-Dziękuję.. - dałam kierowcy należyte pieniądze i zbierałam się do wyjścia z pojazdu.
-Coś poważnego się stało ? - zapytał, gdy wysiadałam z taxówki.
-Nie nic... - chyba wiem dlaczego spytał. Mój tusz z rzęs pospływał na niemalże całą twarz. Wyglądałam okropnie. Ale nie obchodziło mnie to za bardzo...
Kilka kroków i znalazłam się w stajni, która nosiła nazwę: " Your Happiness " trochę dziwna, ale nazwa miała rację. Te czworonogi dawały mi szczęście i ukojenie. Weszłam do środka. Wewnątrz jeszcze ktoś pracował.
-Już nie czynne .. - powiedział starszy pan zamiatający korytarz.
-Wiem, ale przepraszam mogę tu dziś przenocować ? - zapytałam nieśmiało. Odwrócił się i popatrzył na mnie. Odruchowo upuścił szczotke. Rozeszło się echo.
-Dziecko drogie, co Ci się stało ? - szybko podbiegł do mnie.
-Nic, tylko pewna osoba mnie bardzo zraniła... - zaczęłam płakać.
-Nie płacz. Może zabiorę Cię do domu, napijesz się ciepłej herbatki z moją żoną, co ?
-Nie, dziękuję. Wolałabym tu zostać..
-Proszę, zostań tu ile chcesz. Jutro tu znowu będę.
-Dziękuję.. - podałam mu dłoń a on ją uściskał.
[Niall]
Jest już 3 w nocy. Nie jestem pijany, a kręci mi się w głowie. No dobra, może coś tam wypiłem ale przynajmniej pamiętam wszystko z tej imprezy, która jeszcze trwa. Do tej pory widziałem się tylko z Liam'em i Zayn'em, który nie wie co robi.
-Stary ! Ogarnij się ! Idziemy na górę. Dla Ciebie to koniec imprezy. - podszedłem do Zayn'a, który tańczył z Rebecą.
-Nie. Ja jeszcze nie skończyłem.. - wymówił te słowa, które ledwo co zrozumiałem.
-Tak, skończyłeś. - wziąłem kupla za ramię i poprowadziłem do jego pokoju. O dziwo nie sprzeciwiał się temu co robię. - Masz tu leżeć i się nie - nie musiałem dalej mówić. Zasnął.
Wyszedłem z jego pokoju, delikatnie zamykając drzwi.
-Gdzie jest Kathy, Di, Hazza i Lou ? - podbiegł do mnie zadyszany Liam, opierający się o ścianę.
- Nie wiem, też ich szukałem. Może wyszli na spacer czy coś ?
-Wiesz co Niall ? Jak ty coś palniesz, to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. O tej porze na spacer ? - pukał się w czoło.
-No co ? Jestem głody... nie myśle trzeźwo. - zrobiłem smutną minę.
-Tu nikt nie myśli trzeźwo. Chyba trzeba zakończyć już tą imprezę, co ?
-Masz rację, ale może najpierw poszukamy przyjaciół ?
-Okej. Dobra zadzwonię do Louis'a. - pokiwałem tylko głową, na znak , że to dobry pomysł.
-Weź na głośnik.
-Wiem. - Przyjaciel wybrał numer i po kilku minutach odezwał się głos w słuchawce.
-Halo ? Coś się dzieje ? - zapytał Lou z drżącym głosem.
-To my chcielibyśmy wiedzieć co z wami się dzieje. Po całym domu z Niall'em Was szukamy. Gdzie was do cholery wcięło?
-Kathy, nie wiem gdzie jest.
-A reszta i Ty ?
-My... znaczy.. ja i Harry jesteśmy w szpitalu.
-CO ? ! - powiedzieliśmy równocześnie. - Co wy tam robicie ? !
-ymmmm.. noo.. Di musieliśmy tam zawieźć..
-Po co ?
-Ponieważ zemdlała.
-A lekarz co na to ?
-To reakcja na to, że wzięła narkotyki...
-NARKOTYKI ? ! Skąd ?!
-To musiało się stać u nas w domu...
-ALE SKĄD U NAS W CHACIE NARKOTYKI ? ! JA PIERDOLE CO SIĘ TU DZIEJE ! - Liam trzymał się za głowę, przekazując mi do ręki swój telefon.
-Nie wiem. Rano powinniśmy być. Zresztą nie wiemy czy do rana jej stan się nie pogorszy...
-Dobra, spokojnie. Zostańcie tam, a ja z Liam'em tu wszystko ogarniemy.
-Okej, Dzięki przyjacielu. A co z Zayn'em. ?
-Lepiej nie pytaj. Teraz położyłem go spać. Opierał się, ale jest dobrze. Do rana będzie nieprzytomny.
-Dobra, muszę kończyć. Lekarz przyszedł. Narazie.
-Pa. - rozłączyłem się i podałem komórkę Liam'owi, który siedział na podłodze oparty o ścianę.
-Masz. - wziął go. - Zakończmy już tą imprezę - podałem mu rękę żeby mógł wstać. Uścisnął ją i się podciągnął.
-No to chodźmy... - powiedział do mnie z lekkim uśmiechem.
[ Di ]
Leżałam w szpitalnym łóżku ślepo wpatrując się w drzwi, które nagle się otworzyły. Stał w nich nieznany mi chłopak z nożem w ręce .
- Kim jesteś ? - zapytałam przerażona .
- Ważniejsze kim Ty jesteś - syknął w odpowiedzi - zamierzasz im w koncu powiedzieć !?
- Nie ! - krzyknęłam, a On się na mnie rzucił - Zostaw mnie !
- Musisz umrzeć !
- Nie mogę ! Wszystko im powiem ! Powiem !
Odsunął się ode mnie i wybiegł z sali .
[ Harry ]
Di lekko się poruszyła, jej drobne dłonie zacisnęły się w pięści . Zaczęła krzyczeć jak opętana. Nie wiedziałem co robić. Lou poszedł po coś do picia . Zawołałem pielęgniarkę .
- Co się z Nią dzieje ??
- Ma jakiś zły sen . Jesteś jej chłopakiem ?
- Co ? Nie , jej przyjacielem .
- Dobrze, a więc chodź tu i mów do Niej - spojrzałem na nią z dziwieniem, ale zrobiłem to o co prosiła,
- Di, już dobrze . Uspokój się . Wszystko będzie w porządku - głaskałem ją po włosach . Nagle do sali wpadł Tommo .
- Co jest ?!
- Coś Jej się śni . Chodź tu i pomóż - jęknąłem błagalnie .
Złapał dłoń dziewczyny i zaczął mówić jak bardzo Ją kocha.
- Louis ?
- Tak Harry ? - nie odrywał od niej wzroku .
- To moja wina .
- Co ?! - spojrzał na mnie. W tej samej chwili Di się uspokoila.
- To moja wina ! Te narkotyki były moje !
_____________________________________________________________________________
Na prawdę przepraszamy, że tak długo nie było rozdziału ale no wiecie.. brak czasu...
Jest krótki to fakt, ale bardzo dużo się nad nim napracowałyśmy. Następny rozdział będzie dłuższy i o wiele więcej akcji ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
_____________________________________________________________________________
Na prawdę przepraszamy, że tak długo nie było rozdziału ale no wiecie.. brak czasu...
Jest krótki to fakt, ale bardzo dużo się nad nim napracowałyśmy. Następny rozdział będzie dłuższy i o wiele więcej akcji ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Daga i Kasia ♥